Polish Biblia Gdanska (1881) 1I odpowiedział Ijob, a rzekł: 2O gdyby pilnie zważono narzekanie moje, a biedę moję pospołu na wagę włożono, 3Tedyby była cięższą nad piasek morski; przetoż mi słów niestaje. 4Albowiem strzały Wszechmocnego tkwią we mnie, których jad wysuszył ducha mego, a strachy Boże walczą przeciwko mnie. 5Izali osieł dziki ryczy nad trawą? albo wół izali ryczy nad paszą swoją? 6Izali może być jedzona rzecz niesmaczna bez soli? albo jestli jaki smak w białku jajowym? 7Czego się przedtem nie chciała dotknąć dusza moja, to teraz jest boleścią ciała mego. 8Bodajże się spełniła prośba moja! Niechże mi Bóg da, czego oczekuję! 9Oby się Bogu podobało, żeby mię zniszczył, a żeby mię wyciął, rozpuściwszy rękę swoję! 10Bo mam jeszcze pociechę swoję, (chociaż pałam w boleści, a Bóg mi nie folguje) żem nie taił słów Świętego. 11Cóż jest za moc moja, abym potrwał? albo co za koniec mój, abym przedłużył żywota mego? 12Izali moc kamienna moc moja? albo ciało moje miedziane? 13Azaż obrony mojej niemasz przy mnie? azaż rozsądek oddalony odemnie? 14Przeciwko temu, którego litość słabieje ku bliźniemu swemu, i który bojaźń Wszechmogącego opuścił? 15Bracia moi omylili mię jako potok; pominęli jako gwałtowne potoki, 16Które bywają mętne od lodu, w których się śnieg ukrywa; 17Czasu którego topnieją, zaginą; a czasu gorącości niszczeją z miejsca swego. 18Udawają się tam i sam z dróg swoich; rozciekają się po miejscach bezwodnych, i giną. 19Podróżni ludzie z krainy Teman obaczyli je; a którzy szli do Seba, mieli w nich nadzieję. 20Ale się zawstydzili, iż w nich ufali; a gdy tam przyszli, oszukali się. 21Tak zaiste i wy, bywszy nie jesteście; widząc utrapienie moje, lękacie się. 22Izalim mówił: Przynieście mi co, a z majętności waszej dajcie mi dary? 23I wybawcie mię z rąk nieprzyjaciela, a z rąk okrutników odkupcie mię? 24Nauczcież mię , a ja umilknę; a w czemem zbłądził pokażcie mi. 25O jakoż są mocne słowa prawdziwe! Ale cóż sprawi obwinienie wasze? 26Izali słowa moje obwinić myślicie, a przewiewać mowy utrapionego? 27I na sierotę targacie się, i kopiecie doły pod przyjacielem swoim. 28Przetoż przypatrzcie mi się teraz, a obaczycie, jeźli kłamię przed obliczem waszem. 29Obaczcie się, proszę, a niech nie będzie w was nieprawość; obaczcie się, a poznacie, że jest sprawiedliwość moja przy mnie. 30A iż nie masz w języku mym nieprawości: i nie mamże znać utrapienia mego? |