Polish Biblia Gdanska (1881) 1A odpowiadając Elifas Temańczyk rzekł: 2Izali mądry ma na wiatr mówić? albo napełniać wschodnim wiatrem myśl swoję? 3Przytaczając słowa niepożyteczne, i mowy, z których nie masz pożytku? 4Zaiste ty psujesz bojaźń Bożą i znosisz modlitwy do Boga. 5Albowiem pokazują nieprawość twą usta twoje, chociażeś sobie obrał język chytrych, 6Potępiają cię usta twoje, a nie ja; a wargi twoje świadczą przeciwko tobie. 7Czyś się najpierwszym człowiekiem urodził? czyś przed pagórkami utworzony? 8Izażeś tajemnic Bożych słuchał, a nie masz mądrości jedno w tobie? 9Cóż ty umiesz, czego my nie wiemy? albo cóż ty rozumiesz, czegobyśmy my nie rozumieli? 10I sędziwyć i starzec między nami jest starszy w latach niż ojciec twój. 11I lekceż sobie ważysz pociechy Boskie? i maszże jeszcze co tak skrytego w sobie? 12Czemuż cię tak uniosło serce twoje? Czemu mrugają oczy twoje? 13Że tak odpowiada Bogu duch twój, a wypuszczasz z ust twoich takowe mowy? 14Cóż jest człowiek, aby miał być czystym, albo żeby miał być sprawiedliwym, urodzony z niewiasty? 15Oto i w świętych jego niemasz doskonałości, i niebiosa nie są czyste w oczach jego. 16Daleko więcej obrzydły jest, i nieużyteczny człowiek, który pije nieprawość jako wodę. 17Okażęć, tylko mię słuchaj; a com widział, oznajmięć, 18Co mędrzy powiedzieli, a nie zataili, co mieli od przodków swoich; 19Którym samym dana była ziemia, a żaden obcy nie przeszedł przez nię. 20Po wszystkie dni swoje sam siebie niepobożny boleśnie trapi, a nie wiele lat zamierzono okrutnikowi. 21Głos straszliwy brzmi w uszach jego, że czasu pokoju pustoszący przypadnie nań. 22Nie wierzy, żeby się miał nawrócić z ciemności, obawiając się zewsząd miecza. 23Tuła się za chlebem, szukając gdzieby był; wie, że zgotowany jest dla niego dzień ciemności. 24Straszą go utrapienie i ucisk, i zmocnią się przeciwko niemu jako król gotowy do boju. 25Bo wyciągną przeciw Bogu rękę swą, a przeciwko Wszechmocnemu zmocnił się. 26Natrze nań na szyję jego z gęstemi i wyniosłemi tarczami swemi. 27Bo okrył twarz swą tłustością swoją, a fałdów mu się naczyniło na słabiźnie. 28I mieszka w miastach popustoszonych, i w domach, w których nie mieszkano, które się miały obrócić w kupę rumu. 29Nie zbogaci się, i nie ostoi się majętność jego, ani się rozszerzy na ziemi doskonałość takowych. 30Nie wynijdzie z ciemności; świeżą jego latorośl ususzy płomień, a zginie od ducha ust jego. 31Nie wierzy, że w próżności jest, który błądzi; a że próżność będzie nagrodą jego. 32Przed wypełnieniem dni swoich wycięty będzie, a różdżka jego nie zakwitnie. 33Jako winna macica utraci niedojrzałe grona swoje, a jako oliwa kwiat swój zrzuci. 34Albowiem zgromadzenie obłudnych spustoszone będzie, a ogień pożre przybytki pobudowane za dary. 35Poczęli kłopot, a porodzili nieprawość; a żywot ich gotuje zdradę. |